Zacznę od tego iż jestem ogromnym fanem twórczości Dennisa Lehana, wszystkich jego książek
ale najbardziej właśnie serii o detektywach Kenzie-Gennaro. Jest to naprawdę niesamowita seria z
masą barwnych bohaterów, bardzo mroczną i pochmurną fabułą oraz bardzo wprawnie
wplecionym humorem oraz pisana fenomenalnym językiem. Każdą książkę przeczytałem chyba z
10 razy.
Niestety muszę się gdzieś wyżalić na temat tego jak można było tak kompletnie spartolić
ekranizację ! 90% moich wyrzutów dotyczy doboru aktorów oraz zagrane przez nich rolę.
Zaczynając od głównego bohatera który wygląda tutaj ( nie chcę być złośliwy ale naprawdę niech
ktoś przeczyta książkę to zrozumie ) jak młodzik z łamiącym się głosem i co chwila miałem
wrażenie iż on się zaraz przewróci. Druga główna postać - Angie. W książce kobieta z
charakterystyczną urodą oraz bardzo mocnym charakterem. Tutaj ( nie wspominam już o urodzie
) taka cicha myszka kompletnie nie pasująca do roli. Bubba - jedna z moich ulubionych postaci w
książce to również kompletna porażka. Z wielkiego twardziela którym orał swoje kontakty oraz
umiejętności na wojnie oraz handlu z wszelkiego rodzaju szemranymi ludźmi zrobili dresa w
łańcuchach i trampkach który "próbował" być groźny. Jack Doyle również kompletnie nie pasuje
do tego z książki choć to jeszcze mogłoby przejść gdyby nie reszta zarzutów. Devin, również
bardzo wyrazista postać, gdy go tutaj zobaczyłem to w 1-szej chwili pomyślałem iż to nie może
być on i chyba się przesłyszałem. Na koniec jest edytowanie lub usuwanie całych scen ale to
samo w sobie nie jest całkiem złe ( uwielbiam LotRa, zarówno film i książkę więc jak widać się da
). Starałem się to wszystko skrócić ale jakby znalazł się jakiś inny fan książek to dyskusja
mogłaby zająć zapewne całe strony A4 :).
Generalnie jestem straszliwie zawiedziony ekranizacją mojej ulubionej serii książek. Wciąż marzy
mi się ekranizacja ich wszystkich ale z właściwym szacunkiem zachowania ról o
przeanalizowania dlaczego ta seria jest tak genialna. Wstyd i hańba ! Zdaję sobie również sprawę
iż w tych czasach ( wybaczcie, nie chcę nikogo obrazić ale z moich obserwacji tak wynika ) mało
kto czyta w wolnym czasie książki a ja sam jestem jakoby "zboczeńcem" tej serii znającym
każdy detal i patrze na to z innej strony. Jednak przez takie słabe wykonanie jest to po prostu
przeciętny film sensacyjny. A tak może zachęciłoby ludzi do przeczytania tej fantastycznej serii.
P.S. : Inne ( również świetne ) książki tego samego autora zostały już zekranizowane bardzo
przyzwoicie, mianowicie Mystic River ( fenomenalna ekranizacja, świetny dobór aktorów ) oraz
Shutter Island która również dawała radę. .
Nie czytałam książek, ale zgodzę się, że główne role zostały obsadzone i zagrane absolutnie beznadziejnie. Wątły chłopaczek bez jakiegokolwiek wyrazu - bo ani miną, ani strojem, ani głosem nie wywarł na mnie wrażenia, oraz jego partnerka, której twarz przyrównałabym do kawałka deski albo skały - w każdym razie czegoś, co się nie rusza i nie wyraża żadnych emocji. Po literaturę sięgnę, gdyż zainteresował mnie Twój opis. Pozdrawiam
Post sprzed 3 lat ale zdania nie zmieniłem :). Książkę z całego serca polecam bo do dziś w mało której serii tak się dobrze bawiłem czytając.
Tutaj ocenia się film. Jeżeli chcesz oceniać książkę, czy też pisać o wyższości książki ponad filmem (czego nie neguję w tym przypadku) to polecam żalić się na forum książkowym a nie zaśmiecać forum filmowe ujmując filmowi..... który jest naprawdę dobrym filmem. Film trwa 1,5 godziny, książkę czytamy 6 - 8 godzin. Czego oczekujesz? Książka zazwyczaj jest kanwą, podstawą. Po co robić kopię?
Ja nie mam nic przeciw masie ustępstw - wiadomo film to film a literatura to literatura. Tyle że to 1-sza ekranizacja książki którą oglądałem z tak niepasującą obsadą. Jakoś dało się to zrobić rewelacyjnie we Władcy, Wyspie Tajemnic czy Rzece Tajemnic ( oba filmy to ekranizacje książek tego samego autora od serii "Kenzie-Gennaro" ). Jak się chce to się da :).
Filmy jest niezły ale nie mogłem mu dać wyższej oceny gdy krzywiłem się patrząc jak każda kolejna postać jest fatalnie dobrana. Tak to jest jak się czeka z niecierpliwością na film będąc wieloletnim fanem serii a potem jest zawód - na szczęście reszta filmów wyszła świetnie, wręcz rewelacyjnie.
Gdzie jesteś Amando to debiut reżyserski Bena Aflecka - nie dziwię się, że nie mógł kręcić filmu z kim chciał, bo opinię jako aktor miał jaką miał.... ale aktorsko wybrał dobrze. Spisali się i tyle.
No nie, nie spisali się;) Ich postacie są bez wyrazu, zarówno Kenzie, jak i Gennaro. Rozumiem, że nie mógł kręcić z każdym, z kim chciał, ale chyba jednak jego brat nie był jedynym możliwym wyborem...;) Niestety, biorąc pod uwagę ocenę filmu i dobre opinie na jego temat, spodziewałam się po nim trochę więcej, a przynajmniej jeśli chodzi o aktorstwo, jestem rozczarowana.
Nie czytałam książki, więc nie mam jak porównać jej z filmem, więc moja ocena będzie tylko ocena filmu. Historia ciekawa, ale ze względu na tragicznie obsadzone role głównych bohaterów ciągnie się jak flaki z olejem. Potwierdzam opinie innych, postać kobiety bez żadnej mimiki, emocji, przez cały film powiedziała może z 10 zdań. Główny bohater obsadzony na siłę, i tak właśnie grał, na siłę, nie wniósł nic dobrego do tego filmu.