Można się spierać o fakty (film DeVito powstawał, gdy o okolicznościach śmierci nie wiedziano), ale realizacja "HOFFY" (dużo tańsza!) zapiera dech! Te setki statystów, te scenografie, wnętrza, kostiumy, charakteryzacja, zjawiskowe zdjęcia STEPHENA H. BURUMA (nadwornego operatora Briana De Palmy) - to wszystko zapiera dech! A przecież jest to film ze swej natury nieatrakcyjny dla oka, o związkowcach, strajkach, dokach i ławach sądowych. Co tu oglądać?
A jednak film to rzadkiej urody.
Pstrokaty "Irlandczyk" jawi się przy tym jako... niewydarzony. Nieautenyczny. Przynajmniej jeśli chodzi o świat przedstawiony.
Brawo, Danny!