Poszedłem do kina z wielkimi nadziejami. Wróciłem zawiedziony. Czuję się jakbym zjadł kilogram śledzi w occie i popił gorącą czekoladą. Film początkowo przesłodzony, później zalany kwasem nierealizmu. Gdyby to był kolejny obraz Marvela, z kolejnym superbohaterem The Medicman, może dałbym 8. Dziwię sie tym zachwytom i porównaniom. Mocno zawiodłem się na reżyserze, bo po takich dziełach jak Braveheart, Apocalypto czy Pasja zrobił film mocno odbiegający poziomem, a szkoda bo temat ciekawy. Daję 5 bo pozytywy tylko za przesłanie i świetne sceny batalistyczne.
Btw. Podajesz jako przykład m.in Braveheart, osobiście bardzo lubię i doceniem ten obraz, jednak nie może on być przykładem majstersztyku - z taką ilością wpadek i baboli montażowych.
Landszaftowe barwy Gibson wprowadził prawdopodobnie ( domniemywam ) dla kontrastu wobec ostatnich obrazów wojennych, które nurzają się w szarościach i grafitach. Albo z racji niedużego budżetu poszedł tropem Spielberga z jego Indiana Jones 4. Greenbox i kupa światła, nadaje to trochę odrealniony efekt, aż za soczysty, przez to słodkawy :) Ale film generalnie zgrabnie uszyty, bez zbędnych pierdół, niemrawy początek rekompensuje ultradynamiczna druga połowa filmu.
Dla mnie właśnie początek ciekawszy, ale ja nie przepadam za filmami wojennymi, więc pewno dlatego.
Tak jak napisałem, tylko za przekaz I część scen batalistycznych....z resztą się zgadzam- dno :-(
Dokładnie! Wszystko widać czarno na białym :) uwielbiam takie perełki jeśli chodzi o komentarze na forach. Przychodzi taki "mądry kinoman", który sypie "minusami" jak z rękawa, podczas gdy jego profil jest nagnojony durnymi filmami.
"Profil nagnojony durnymi filmami" Bravo Kornelia ... nic tylko prowadzić z Tobą owocną i kultralną dyskusję.
Fakt nie zbyt dojrzałe to z mojej strony było - przyznaję ale czasu nie cofnę, wypowiedzi nie skasuję... Może i dobrze, w Internetach nie muszę być fajna a inteligentną rozmowę wolę w realnym świecie ;-) pozdrawiam
Skoro już wyciągasz oceny innych filmów, to tylko dodam, ze nie dogadam się z krytykiem, który dla Pocahontas w kosmosie (Avatar) daje 10 punktów :)
Jeśli film Avatar jest dla Ciebie "pocahontas w kosmosie" to tylko świadczy o tym ile wiesz o technice robienia filmów...
Zdecydowanie tak.
Dziś po wręczeniu oscarów jeden z krytyków w trójce powiedział że Przełęcz to umysłowa porażka.
W Furii patosu amerykańskiego jest też zbyt dużo, sceny przerysowane, nie jet to Kompania braci, ale byłem daleki od zażenowania jakie poczułem oglądając Przełęcz.
Konstruktywna krytyka jak najbardziej wskazana, bo przecież po to się człowiek wymienia poglądami :)
https://naekranie.pl/aktualnosci/przelecz-ocalonych-prawdziwa-historia-byla-bard ziej-absurdalna-1359703
Nie zaprzeczam. Nie zmienia to jednak mojej opinii na temat filmu, który nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia. Oceniam jako całość i dziwię się zachwytom. Przesłanie i postać ok, godne zauważenia i podziwu, ale film słaby. Porownywanie go do klasyki filmów wojennych mocno nie na miejscu. Ale to moje zdanie, każdy może mieć inne.
Prawdziwa historia bez ubarwień . Efekty były ok. Muzyka wspaniała. To czego wy jeszcze ludziska chcecie? Gości z Marwela?
Ja o tym człowieku Desmondzie Dossie słyszałem już wcześniej i tyle upokorzeń ile on zniósł we wojsku z powodu przekonań religijnych, to tylko On wie.
A sceny na polu bitwy były nie oddadzą tego co działo się w rzeczywistości (75 osób ocalonych)
Bez ubarwień, serio? Nierealistyczne dialogi, wszechobecny patos, prawie każdy z tych żołnierzy zachowywał się w taki sposób, że jeśli rzeczywiście byłoby dobre odwzorowanie to o każdym z nich uczylibyśmy się w szkołach. Film ma właśnie ogromny problem z realizmem jeśli chodzi o zachowanie postaci.
Czy ty umiesz czytać, to co inni chcą ci przekazać? Kogo obchodzi czy to jest na faktach, czy nie? Oceniamy film, a nie jakiegoś jankesa.
Ale on tego nie zrozumie, bo film ocenił na 9, więc każdy musi uważać tak samo jak on.
I nie dostrzeże tej fali absurdu i irrealizmu w filmie.
Nikt nie odbiera człowiekowi jego zaslug. To fakt, że taki człowiek był i wiele zrobił. Chwała mu za to. My jednak oceniamy film. Czyli sposób w jaki tak historia została pokazana i opowiedziana. No i tu się robi słabiutko niestety. Sporo tych zastrzeżeń i do gry aktorskiej i do realizmu scen batalistycznych i do zachowań samego bohatera. Pokazanie tego w taki sposób w 2 godzinnym filmie naturalnie kojarzy go z postaciami Marvela. Ostatnio widziałem film John Wick 2. Idąc na film wiedziałem czego mogę się spodziewać zatem tam to tak nie razi. W Przełęczy, który miał być filmem po części historycznym, to wszystko wręcz doskwiera i staje się niesmaczne. Ale dla przeciętnego widza, który szuka w filmie tylko obrazu, emocji, a nie dostrzega absurdu to jest film ok. Stąd taka, zawyżona nota na Filwebie.
Mam bardzo podobne odczucia. Początek dla mnie nawet OK, a im dalej tym gorzej. Coraz więcej nierealistycznych, pompatycznych, sztucznie nadmuchanych scen. Na plus przyzwoita gra aktorska i sceny walk.
Jeżeli takie sceny jak ta z kopnięciem granatu wydarzyły się naprawdę - no to moim zdaniem reżyser zawiódł z oddaniem tej sceny w taki sposób żeby nie była przerysowana...
Scena z granatem była prawdziwa i ma swój ciąg dalszy jeszcze bardziej nieprawdopodobny : https://naekranie.pl/aktualnosci/przelecz-ocalonych-prawdziwa-historia-byla-bard ziej-absurdalna-1359703
Wiem, że była prawdziwa i myślę, że to był trudny temat do podjęcia... moim zdaniem reżyser nie podołał.
W sumie podpisuję się obiema rękami pod tą recenzją:
https://www.youtube.com/watch?v=j6iUfaHILAQ
Nie wiem. Ja nie jestem reżyserem tylko widzem.
Wiem co mi się podoba (lub nie), ale to nie znaczy, że sam zrobiłbym to lepiej ;)
Nie widziałem filmu, ale na trailerze jest. Jakby nie było salta, tylko kopnąłby coś a'la z woleja wyszłoby lepiej. Takie moje zdanie
Miałam dokładnie takie same odczucia i cieszę się, że nie jestem w tym osamotniona.
Film ukazał nam obiecującą, nietypową historię w wyjątkowo banalny i przerysowany sposób. Tego po prostu nie dało się brać na poważnie.. A przecież tematyka powinna skłaniać do refleksji, do szukania człowieczeństwa, pozostawiania niedomówień. Zamiast tego dostaliśmy w twarz hollywoodzką produkcją, z której strumieniami lała się na przemian jucha i kiczowata słodycz (a czasem nawet obie na raz).
Najciekawszą częścią filmu były napisy końcowe i wywiady z prawdziwymi bohaterami.
3 to chyba za mało, ale z opinią nie sposób się nie zgodzić. Ta niesamowita historia zasługuje na lepszy film.
Dokładnie taka sama myśl przyszła mi po obejrzeniu filmu. Pierwsza część filmu mocno przesłodzona, druga zbyt patetyczna. Trzecia - batalistyczna to już świetne kino. Wydaje mi się też, że motywacje religijne bohatera można było przekazać w sposób mniej nachalny (choć nie jestem pewien, czy to dobre słowo). Gibson ma skłonność do przesady ale nawet gdy przesadza - robi to z wdziękiem. Dlatego wg mnie 7 gwiazdek to ocena w sam raz.
Caly film jest o motywacjach religijnych bohatera wiec jakby mialy byc ukazane mniej nachalnie??? Prosze o przyklad bo bardzo mnie to ciekawi.
Z pierwszej i drugiej części filmu dowiadujemy się, że siła i odwaga bohatera pochodzi z jego głębokiej wiary. Po co więc podkreślać to jeszcze modlitwą na głos w punkcie kulminacyjnym gdy, ściąga z pola walki rannych żołnierzy? Takich dosłownych deklaracji jest w filmie za dużo. Wydaje mi się, że poruszając temat Boga i wiary nie wypada operować krzykiem, a Gibson stara się swoją wiarę wykrzyczeć.
Pewnie po to że jakbyś oglądał dokładnie to byś wiedział co powiedział prawdziey Doss.Powiedział ,że gdy uratował jedną osobę prosił boga by pozwolił mu uratować kolejną i tak po każdej następnej.I to zostało pokazane,bo tak było
Mam w zwyczaju oglądać filmy do ostatniego napisu, więc odnotowałem tę wypowiedź. Tym bardziej, po co to powtarzać? Chyba nie zrozumiałeś moich zarzutów
Jak jestes ateista i nie pasuje Ci temat Boga to na cholere ogladasz taki film skoro doskonale wiedziales o kim w nim bedzie mowa.
Biorąc pod uwagę, że film mówi o tym, jaką siłę daje wiara, to jest skierowany raczej do ateistów i wątpiących (przekonanych nie trzeba przekonywać). Co do mnie to jestem wierzący i "temat Boga pasuje mi". Dlatego ważne jest dla mnie jak jest przedstawiany. Skoro nie masz nic więcej do powiedzenia oprócz osobistych wycieczek to Bóg z Tobą Bad Maestro.
"skierowany do ateistów" zabawne
a jak to niby ten film ma przekonać ateistów? przesłaniem prosto z I klasy szkoły podstawowej "idź na wojnę choć nie chcesz zabijać, choć będą cię katować, dręczyć psychicznie, ale nic się nie martw ONI ZGINĄ a ja cię ocalę?"
jeśli to takie przesłanie to ja dziękuję bardzo :lol:
ktoś wyżej napisał, że gdyby ten pan czytał biblię i cokolwiek z niej rozumiał, to by go w ogóle w wojsku nie było.
O Okinawie nie wspominając.
Niestety muszę zgodzić się z Twoją opinią. Taka historia i taki bohater zasługuje na lepszy film. Tu, w zależności od momentu, film był albo przesłodzony albo patetyczny do bólu. Ogólnie film nie był zły, ale szkoda, że taka wspaniała historia została przedstawiona w tak infantylny sposób.
Rozumiem ze film jest produkcji iranskiej dlatego niespodziano sie tu hollywoodzkiej producji