Nie wiem czemu ale bardzo współczułem matce Bundyego. Wraz z całą rodziną stali murem za Tedem, nie wieżyli że mógł popełnić te zbrodnie. I teraz się nad tym zastanawiam i wprawia mnie w zdumienie fakt że ten człowiek przez całe życie grał, nawet przed swoimi bliskimi. I teraz postawcie się na miejscu jego matki, która tak naprawdę go nie znała a tylko uwierzyła w maskę dobrego syna którą ten potrafił odgrywać.